Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Miałam dzisiaj problem wstać z łóżka. Bardzo chciało mi się spać, czułam się jakaś taka mocno otumaniona, oszołomiona, sama nie wiem. Resztę dnia w sumie kręciłam się po domu, ale tak naprawdę nic nie robiłam. Oglądałam trochę serial, trochę YT. Wszystko byleby zająć głowę, żeby nie zwariować.
Rodzice zabrali Pako do siebie. Pękało mi serce i poleciały mi łzy. Chyba pierwszy raz w życiu ojciec musiał [no nie musiał, chciał] przytulić mnie w geście wsparcia, bo się po prostu totalnie rozpadłam. Jak weszłam do pustego domu to myślałam, że się pochlastam.
Jest bardzo źle i wiem, czuję to, że bez radykalnego leczenia zrobię sobie krzywdę. Boję się szpitala i to bardzo, ale jeśli moi bliscy mają mieć ze mnie jeszcze jakikolwiek pożytek, a nie tylko kwaterę na cmentarzu to nie ma wyboru. I tyle, bo co innego. Będzie szpitalny content, tego jeszcze u mnie nie było. Nie wiem jak wygląda kwestia dostępu do neta, telefonu, pisania tutaj i tak dalej, ale na pewno wrócę do pisania tak szybko jak będzie to możliwe. Mam nadzieję, że jeszcze jutro.
Trzymajcie kciuki.
Dzisiaj na obiad szef kuchni podał kebaba i nie tylko ja byłam z niego zadowolona:

*Źródło: fotografia własna*