Dobry wieczor.
W sumie nawet niezle pospalam. Kilkukrotnie sie obudzilam ale dosc sprawnie udawało mi sie zasnąć wiec nie narzekam. Serio.
Na wizycie lekarskiej bylo nijak. Porozmawiałam z pania ordynator ale ona mnie tak onieśmiela ze nie umiem sie jakos przełamać żeby mówić otwarcie o wszystkim. Trochę tez peszy mnie ze te wizyty odbywają sie przy innych pacjentach. W każdym razie mam sie nie denerwować zaufać im i wszystko bedzie dobrze. Jest we mnie duzo złości i przez to momentami ciężko mi uwierzyć w szczęśliwe zakończenie tej przygody.
Troche porozmawiałam dzisiaj z przyjaciółka przez telefon i dobrze mi ta rozmowa zrobiła. Tęsknię za nia. Odwiedził mnie tez brat i bardzo mnie to ucieszyło. Ostatnie lata nie mieliśmy najlepszych kontaktów a odkąd jestem w szpitalu to bardzo sie do siebie zbliżyliśmy. Jedyny plus tej sytuacji.
Reszta dnia minęła mi na siedzeniu i próbie uporządkowania emocji. Nic mi jednak z tego nie wyszło. Jestem na bardzo silnych emocjach i nie umiem sobie z nimi poradzić. Chcę juz stad wyjsc ale czuje ze to sie dla mnie źle skonczy i powinnam totalnie zawierzyć lekarzom. No cóż.. bedzie co ma być..
Do jutra.