Dobry wieczor.
Kolejna zarwana noc. Ja juz naprawde nie mam sily. Juz mi sie momentami w nocy płakać chce bo jedyne o czym marzę to brak koszmarów i spokojny sen a jednak mnie to omija.
Ciezko mi sie dzisiaj funkcjonuje. Szarpią mnie gwałtowne emocje w całym swoim spektrum. Chwile jestem przeszczesliwa chwile zla po to żeby w kolejnym momencie płonąć furią piekielna. O co mi chodzi? Nie wiem.
Poczyniłam dzisiaj pewne postępy w przygotowaniu do wyzwania zawodowego ale z uwagi na moj stan to nie wierzę w pomyślności tej misji. Podpaliłam sie nadzieja ze byc moze zawodowo spotka mnie cos bardzo dobrego ale w sumie niesłusznie bo wedle wszystkich prawideł swiata nic dobrego mnie nie spotka.
Na oddziale jest duży halas który wytrąca mnie z równowagi. Czekam na telefon od przyjaciółki bo ma niby zadzwonić wieczorkiem i choć tak generalnie to nie mam ochoty z nikim rozmawiac to z nia na rozmowę ochotę mam zawsze wiec spoko. Tym bardziej ze wiem ze miala bardzo ciezki dzien wiec postaram sie poprawić jej humor na tyle na ile starczy mi sil.
Do jutra.