Dobry wieczor.
Moj nastroj jest umiarkowany. Inaczej. Jest kiepski ale na zewnątrz umiem na tyle grać ze wszyscy mysla ze jest spoko. Rozsypalam sie kompletnie. Zbieram co zasiałam co nie znaczy ze jest mi łatwo. Upadam wstaje wstaje upadam I tak do porzygu. Juz mi sie nie chce dyskutować co mi jest. W koncu moim bliskim braknie cierpliwości do mnie i zostawia mnie wiec łatwiej jest przywdziać maskę. Niemniej uwzględniając to jak bardzo chce mi sie chlać i odwiedzić kasyno to mysle ze stąpam po bardzo cienkim lodzie. Czuje ze polegnę. Juz mi sie rozkręciła alkoholowa obsesja w pełni. Śnie mysle marzę. Juz jestem w stanie rzucić wszystko i wszystkich na stos byleby tylko sie napić.
Dzisiaj zadzwonił do mnie kolega z którym od wczoraj nie mialam kontaktu. I on jest kolega ale czy ja chce zeby byl tylko kolega to nie wiem bo mam burdel w glowie sercu kroczu. Cos poszło nie tak ze znowu zycie nie jest proste.
Pada na mnie. Pada w chuj. A ja sie tym przejmuje tylko umiarkowanie i to bardzo zły znak.
Nie moge przestać słuchać i smucić sie w rytmie:
https://youtu.be/DwCe9LQnVXM?si=cbNJw4ELNRvYVK6A