Dzień dobry wieczór.
Spałam znośnie. Co prawda kilka razy się obudziłam, ale bez problemu zasypiałam dalej. I muszę się przyznać bez bicia, że koło godziny 20 już padłam spać. Miałam totalną śpiączkę po lekach dlatego stwierdziłam, że nie będę z sobą walczyć i idę spać.
Poranek uświadomił mi, że jestem kompletnym dzikusem. Wstałam, poszłam do łazienki się ogarnąć po czym poszłam zrobić kawę. Zapytałam kolegi czy też chce, więc finalnie spędziłam poranek popijając kawę z mężczyzną i jest mi z tym dziwnie, bo nie spodziewałam się, że nie będzie mi taka sytuacja przeszkadzać. Wiecznie byłam na nie, a tu się okazuje, że poranna rozmowa przy kawie może być całkiem miła. Śmiałam się, że jesteśmy jak stare małżeństwo, bo kawka rano, pożyczyliśmy sobie dobrego dnia i każdy zajął się sobą tj. on poszedł do pracy, a ja na spacer z psem. To jest taaaaaaaaaaak dziwne, że szok.
Jak kolega poszedł do pracy to ja wstawiłam pranie i niestety pralka umarła. Źle się zaczął ten dzień. Miałam w sobie bardzo silne emocje, z którymi kompletnie nie mogłam sobie poradzić.

*Źródło: fotografia własna*
Zostawiłam pralkę, bo kolega zaoferował się, że pomoże i pognałam na terapię. Nie jestem zadowolona z tej sesji, ale to przeze mnie. Byłam strasznie przybita, wręcz depresyjna. I jednocześnie dostałam jakiegoś mięśniowego bezwładu, nie umiem tego wyjaśnić. Z tej też przyczyny skończyłyśmy spotkanie po 35 minutach. Niemniej jednak w trakcie tego czasu nastąpił przełom, bo powiedziałam jej o czym co mnie boli najbardziej w życiu. Myślałam, że nie, ale jednak tak. Tyle lat spychałam to butem w kąt i kompletnie nie dopuszczałam do siebie myśli, że to może mieć negatywny wpływ na moje dorosłe życie, ale jednak ma. Cóż.. Życie.
Popołudniu zadzwoniła przyjaciółka, z którą uwielbiam rozmawiać i na trochę poprawił mi się humor. Naprawdę jestem mega szczęśliwa, że mam takich ludzi przy sobie. Jebać te wszystkie problemy, z takimi ludźmi pokonam wszystko i wszystkich.
Walk w pralką za sprawą kolegi, który u mnie mieszka jakoś poszła, ale byłam okropna. Potwornie panikowałam. Niestety pralka umarła, a kolega jedynie wydobył pranie z niej pomimo tego, że była pełna wody. Masakra. I choć to teoretycznie nie mój problem, bo nie moja mieszkanie i nie moja pralka to przejęłam się strasznie. Do tego stopnia, że poszłam do sklepu i kupiłam trzy czekolady. @bowess chyba nie polecam.

*Źródło: fotografia własna*
Wieczorem rozmawiałam przez telefon z przyjaciółką, z którą próbujemy naprawić relację. Fajnie, że udało się pogadać bez żadnych spięć przez dłuższy czas. To nie jest jeszcze to, czego ja chcę i oczekuję i trochę jest tak, że ja już nadziei na normalność nie mam, ale będzie co ma być. Jeśli ona deklaruje, że chce się starać to ja jej tego nie zabronię i spróbuję być otwarta na te starania.
I tyle. Dzień skrajnych i bardzo silnych emocji. Nie radzę sobie z nimi. Za cholerę nie umiem się odnaleźć w rzeczywistości po szpitalu. Staram się, ale bardzo mizernie mi to idzie. Może muszę dać z siebie jeszcze więcej, nie wiem.
Do jutra.
Dziennik #302/2025 - jak dzikus
@ataraksja
· 2025-10-29 18:56
· polish
#polish
#pl-blog
#pl-emocjonalnie
Payout: 0.000 HBD
Votes: 97
More interactions (upvote, reblog, reply) coming soon.