Ostatnią część swojej kaukaskiej trylogii Wojciech Górecki poświęcił Abchazji – krainie tajemniczej, bo trudno dostępnej (obecnie praktycznie niedostępnej dla kogokolwiek oprócz Rosjan) i historii jej wojen z Gruzją. Górecki był świadkiem wydarzeń – od wojny i czystek etnicznych po skomplikowaną teraźniejszość. Na kartach swojej książki przedstawia nam wydarzenia takie, jakimi je widział i dzieli się swoimi przemyśleniami na temat tego, co można było zrobić dla uniknięcia konfliktu lub – później – załagodzenia jego skutków. Na razie – podobnie jak przy poprzednich częściach – przedstawię piętnaście rozdziałów, piętnaście opowieści z lat 1993-2012. Będzie to podróż najbardziej ponura z dotychczasowych, ukazująca przemianę dawnego raju w piekło wojny i czyściec chwili obecnej. Ponura, ale ważna. |
Wojciech Górecki devoted the final part of his Caucasus trilogy to Abkhazia - a land as mysterious as it is difficult to access (it is now virtually inaccessible to all but Russians) - and the history of its wars with Georgia. Górecki was a witness to events - from war and ethnic cleansing to the complicated present. In the pages of his book, he gives us the events as he saw them and shares his thoughts on what could have been done to avoid the conflict or - later - to mitigate its consequences. At this point, as in the previous parts, I will introduce you to fifteen chapters, fifteen stories, from 1993 to 2012. This will be the darkest journey of all, showing the transformation of a former paradise into the hell of war and the purgatory of the present. A dark but important one. |
- „Sanatorium Czernomoriec, Gudauta” – zaczynamy ją w 1993 roku w Gudaucie – trzecim pod względem wielkości mieście Abchazji. Pierwszy wyjazd Góreckiego na Kaukaz. Trwa wojna abchasko-gruzińska, a on, jako reporter, chce zrozumieć, co stało się jej przyczyną i jakie będą konsekwencje. Wraz z towarzyszącym mu rosyjskim fotoreporterem nocują w budynku sanatorium, całkowicie zrujnowanego i rozkradzionego – bez pościeli, stołów, krzeseł, nawet bez pryszniców i sedesów. I bez światła – do dyspozycji mają tylko lampę naftową, pożyczoną od dozorców podczas jednej z wieczerzy. Ostatniej nocy – strzelanina, sprowadzona właśnie światłem lampy… |
- 'Chernomorets Sanatorium, Gudauta' - we begin this story in 1993 in Gudauta, the third largest city in Abkhazia. It's Górecki's first trip to the Caucasus. The Abkhazian-Georgian war is underway and, as a reporter, he wants to understand what caused it and what the consequences will be. Together with the Russian photojournalist who accompanies him, they spend the night in the sanatorium building, which has been completely destroyed and robbed - no sheets, tables, chairs, even showers or toilets. And no light - all they have is an oil lamp borrowed from the caretakers during one of the evening meals. Last night - there's a gunfire, triggered by the light of the lamp... |
- „Listopad 1993” – wojna właśnie się zakończyła. Na granicy abchasko-rosyjskiej kwitnie handel mandarynkami, jedynym, co zrujnowany wojną region ma jeszcze do zaoferowania. Jeszcze przed chwilą koczowali tam uchodźcy: jedni próbowali się przedostać do Rosji, inni czekali na wieści o zaginionych bliskich, jeszcze inni po prostu nie mieli już co z sobą zrobić. Autor maluje obraz czarnomorskiego raju, z którego nie zostało już praktycznie nic. Krowy obgryzające palmy. Porozbijane przystanki. Walące się budynki. Ludzie, którzy za miesięczną pensję (w wysokości 2 dolarów) są w stanie kupić dwadzieścia siedem i pół bochenka chleba. Albo dwa i pół kilo sera. Słuchamy opowieści o trwającym rok oblężeniu górniczego miasta Tkwarczeli, gdzie ludzie zimą musieli gotować korę z drzew. O wyludnionym Suchumi i jego spalonym archiwum. O pilnujących porządku – czasem kosztem własnego życia – Kozakach. O czystkach etnicznych, których dopuszczały się obie strony – Gruzini w czasie wojny, Abchazi po jej zakończeniu. O taksówkarzu, który chwali się, jak to swojego czasu wiózł rannych do szpitala – i jednego z nich zabił własnoręcznie, rozpoznawszy w nim wroga. I o paradoksie pomocy zagranicznej – do jednej z wsi przyjechali przedstawiciele organizacji humanitarnej, zobaczyć, co jest potrzebne. Ale mieszkańcy wsi dowiedzieli się o tej wizycie – i zadziałała kaukaska gościnność. Mieszkańcy zadłużyli się, ale ugościli przyjezdnych tak, jak honor nakazywał – zarżnęli wołu, parę baranów, stoły były pełne potraw, alkoholu, słodyczy. Nie mogli przecież przynieść wstydu krajowi! A nieświadomi goście uznali, że skoro wszystkiego jest w bród, to żadnej pomocy nie potrzeba. I wyjechali. Dostajemy opis sytuacji, które doprowadziły do wybuchu wojny – wojny, której tak naprawdę nikt nie chciał, ale która okazała się nieunikniona: obie strony konfliktu popełniły zbyt dużo błędów we wzajemnym dialogu, a potem nie dało się (a może nawet i nie chciano) tego wszystkiego powstrzymać. A potem – po praktycznym osiągnięciu zwycięstwa – okazało się, że nie wiadomo, co robić dalej. Do tego zarys historii Abchazji. Zaczynając od czasów starożytnych, przez wejście na kilka stuleci w skład królestwa Gruzji, po okres jej rozbicia dzielnicowego, kiedy to Abchazja to podlegała gruzińskiej Imeretii, to Imperium Osmańskiemu, to rządziła się samodzielnie. Następnie w czasach caratu Abchazja niby była jednym z jego księstw, ale wielu jej mieszkańców zostało wygnanych, a na ich miejsce napłynęli Gruzini i Ormianie. Trudne czasy radzieckie – najpierw jako republiki związkowej, po kilku latach wcielonej jednak do Gruzińskiej SRR. Potem represje i prześladowania od lat 30. do śmierci Stalina, do tego osadnictwo gruzińskie – wszystko to sprawiło, że zaczął nabrzmiewać konflikt. Po śmierci Stalina zaczęły się protesty, manifestacje i żądania odłączenia od Gruzji – co zaowocowało pewnymi drobnymi ustępstwami. A od 1989 zaczęły się jeszcze większe kłopoty, w rozwiązaniu których bynajmniej nie była pomocna sytuacja polityczna w Gruzji. Jej pierwszy prezydent, Zwiad Gamsachurdia, przesadził z nacjonalizmem, zraził do siebie mniejszości i przyczynił się do utraty Osetii Południowej. A ci, którzy go obalili, wpadli na pomysł, że dobrym pomysłem na poprawę sytuacji w kraju będzie wejście z wojskiem do Abchazji i uspokojenie protestów tą drogą. Mylili się. A raczej – w swoich przewidywaniach nie uwzględnili tego, że Abchazów wesprą północnokaukascy konfederaci i Rosja. Tymczasem dla każdego rozsądnego polityka było jasne, że osłabienie nowopowstałych państw będzie jednym z głównych celów Kremla... W rozdziale mamy także opis spotkań z wpływowymi postaciami. Na początek - z pierwszym przywódcą Abchazji, Władysławem Ardzinbą. Poznajemy jego poglądy na kwestię abchaską. Ponoć przed wojną był realistą gotowym na układ z Tbilisi, na zgodę w kwestii szerokiej autonomii – cóż z tego, skoro wojna wybuchła akurat w dniu, kiedy abchaski parlament miał o tym dyskutować? A w momencie spotkania już w deklaracjach o porozumieniu brakowało szczerości – poczuł się samodzielnym panem na włościach. Potem – Szamil Basajew, czeczeński dowódca wspierający w tej wojnie Abchazów. Określa się jako terrorysta, mówi, że to, że jego ludzie zginęli – to trudno, taka jest wojna. Ale najważniejsze, że zginęli w walce, jak przystoi mężczyznom z Kaukazu. Mamy też motyw pewnego nagrania wideo - pojawia się w nim postać tajemniczego Polaka, który brał udział w szturmie na siedzibę rządu. Górecki postanawia rozwiązać zagadkę, odkryć jego tożsamość i dalsze losy. |
- 'November 1993' - the war has just ended. On the Abkhazian-Russian border, the trade in mandarins - the only thing the war-ravaged region still has to offer - is booming. Not long ago, refugees were camped there: some were trying to reach Russia, others were waiting for news of missing relatives, and still others had simply run out of things to do. The author paints a picture of a Black Sea paradise of which practically nothing remains. Cows biting the palm trees. Broken bus stops. Collapsing buildings. People who can buy twenty-seven and a half loaves of bread with their monthly salary (of 2 dollars). Or two and a half kilos of cheese. We hear stories of the year-long siege of the mining town of Tkvarcheli, where people had to cook bark from trees in winter. About the depopulated Sukhumi and its burnt archives. About the Cossacks who kept order, sometimes at the cost of their own lives. Of ethnic cleansing by both sides - Georgians during the war, Abkhazians after it. About a taxi driver who boasts that he once had to take the wounded people to hospital - and killed one of them himself, recognising him as the enemy. And about the paradox of foreign aid - representatives of a humanitarian organisation came to a village to see what was needed. But the villagers found out about the visit - and Caucasian hospitality kicked in. The villagers went into debt, but received the visitors as honour rules dictate - they slaughtered an ox, a couple of rams, the tables were full of food, alcohol and sweets. After all, they couldn't bring shame to the country! And the ignorant guests decided that since there was plenty of everything, the locals didn't need any help. So they left. We get a description of the situations that led to the outbreak of war - a war that nobody really wanted, but which turned out to be inevitable: both sides in the conflict made too many mistakes in their dialogue with each other, and then it was impossible (or perhaps even unwanted) to stop that all. And then - after victory had been virtually achieved - it turned out that it was unclear what to do next. Then there is the history of Abkhazia. From ancient times, through several centuries as part of the Georgian kingdom, to the period of Georgia's division into districts, when Abkhazia was sometimes subordinate to the Georgian Imereti, sometimes to the Ottoman Empire, sometimes even governed itself. Then, under the Tsars, Abkhazia was apparently one of Russia's principalities, but many of its inhabitants were expelled and replaced by Georgians and Armenians. Difficult Soviet times - first as a Soviet republic, but after a few years incorporated into the Georgian SSR. Then the repression and persecution from the 1930s until Stalin's death, plus further settlements of Georgians - all this led to a growing conflict. After Stalin's death, protests, demonstrations and demands for secession from Georgia began - resulting in some minor concessions. And from 1989 onwards, there was even more unrest, which the political situation in Georgia did nothing to help. Its first president, Zviad Gamsakhurdia, took nationalism too far, antagonised minorities and was responsible for the loss of South Ossetia. And those who overthrew him concluded that a good way to improve the situation in the country would be to send troops into Abkhazia to quell the protests. They were wrong. Or rather, they failed to take into account that the Abkhazians would be supported by the North Caucasian confederates and Russia. However, it was clear to any rational politician that weakening the newly formed states would be one of the Kremlin's main objectives... In this chapter we also have a description of meetings with influential figures. We begin with the first leader of Abkhazia, Vladislav Ardzinba. We learn about his views on the Abkhazian question. Supposedly, before the war, he was a realist, ready to make a deal with Tbilisi, to agree on a broad autonomy - but in any case, the war broke out on the very day the Abkhazian parliament was to discuss it. And by the time of the meeting, his declarations of agreement already lacked sincerity - he started to feel he was a lord in his own right. The next is Shamil Basaev, the Chechen commander supporting the Abkhazians in this war. He calls himself a terrorist and says that the fact that his men have died - well, that's bad, but that's war. The most important thing for him is, that they died in battle, as men from the Caucasus should. There is also the motif of a certain video in which appears the figure of a mysterious Pole who took part in the attack on the government headquarters. Górecki decides to solve the mystery and discover his identity and fate. |
- „Kwiecień 1994” – tym razem rzecz się dzieje głównie w Moskwie i Stawropolu. Górecki opowiada o swoich początkach znajomości z Rosją, w pierwszych chwilach jej istnienia po upadku Związku Radzieckiego i o narodziłych się tam początkach fascynacji Kaukazem. O tym, jak „wybrał się do Abchazji, żeby poczuć prawdziwy Kaukaz” i jak „potem musiał zjeździć cały Kaukaz, żeby lepiej zrozumieć Abchazję”. |
- 'April 1994' - this time the story is set mainly in Moscow and Stavropol. Górecki talks about his early acquaintance with Russia, in the first moments of its existence after the collapse of the Soviet Union, and about the beginnings of his fascination with the Caucasus. He tells how he 'went to Abkhazia to get a feel for the real Caucasus' and how he 'later had to travel all over the Caucasus to understand Abkhazia better'. |
- „Maj 1994” – historia Rosjanki Ałły ze Stawropola i Wachtanga, Gruzina-Megrela z Zugdidi, którzy poznali się w Suchumi, tam zamieszkali i tam stworzyli rodzinę. O tym, jak żyli przed wojną, jak udało im się przed nią uciec, co zastali we własnym mieszkaniu, na chwilę wracając tam po wojnie. I o tym, co później prosili dla nich przekazać dawni sąsiedzi, gdy odwiedził ich Górecki: że „ich mieszkanie zajął porządny człowiek. Bohater Abchazji.” I że nie powinni wracać – bo oni Wachtanga znają i on dobry człowiek, ale za rogiem już go nie znają i jako Gruzina – mogą pobić, albo zastrzelić. Do tego rozmowy. Pierwsza z wicepremierem Woronowem – naukowcem, uważanym za głównego przedstawiciela abchaskiego nacjonalizmu. Zarazem nieposiadającym żadnych abchaskich korzeni. Objaśnia, czemu Abchazja może tylko decydować o tym, od kogo będzie zależna i dlaczego nie chce, żeby to była Gruzja. Opowiada o Jasoczce – wiejskiej posiadłości w górach, założonej przez jego pradziadka 120 lat wcześniej i zniszczonej podczas wojny. Druga – z pułkownikiem Gunbą, o kolejnych okrucieństwach wojny, o rosyjskim poecie, który podczas niej zginął, o dzieciach zabijających dzieci… Trzecia – spotkanie z aktorami: rodziną Hagbów i ich przyjacielem, znanym już z poprzedniej książki Ławrikiem Achbą, który wbrew zakazowi prezydenta wstąpił do wojska i de facto utworzył abchaską marynarkę wojenną, w skład której wchodził jeden kuter bojowy. I kolejne obrazy – odradzające się powoli Suchumi i książki kupowane przez autora. Powracający do Gali i Oczamcziry dawni megrelscy mieszkańcy, traktowani niespecjalnie życzliwie zarówno przez Abchazów, jak i przez państwo gruzińskie. Średniowieczne kamienne baszty, w których kryją się załogi posterunków granicznych podczas ataków przeciwnika. I dowódcy tychże – znajomi z dzieciństwa, postawieni przez los po dwóch stronach granicy. Oficjalnie wrogowie, poza okiem aparatu – serdeczni przyjaciele. A potem odradzający się klasztor w Nowym Atonie, z którym nie wiadomo, co zrobić. Niby przybywają doń mnisi szukający sensu życia, niby abchaska cerkiew od wojny rządzi się samodzielnie – ale wciąż nieoficjalnie. A klasztor jest własnością… no właśnie, czyją? Na pewno państwową. Formalnie – Tbilisi. Praktycznie – decyzję podejmowałby prezydent Ardzinba. Tylko komu miałby klasztor przekazać? Samozwańczemu patriarsze Abchazji? Patriarchatowi Gruzji? I tak źle, i tak niedobrze. Udaje się ustalić personalia tajemniczego Polaka z nagrania wideo. Janusz Godawa. Poległ. Ale gdzie, jak, kiedy? Wciąż nie wiadomo. |
- 'May 1994' - the story of Alla, a Russian from Stavropol, and Vakhtang, a Georgian-Mingrelian from Zugdidi, who met in Sukhumi, lived there and started a family. About how they lived before the war, how they managed to escape it, what they found in their own apartment, when they returned there for a while after the war. And about what their former neighbours asked Górecki to tell them when he visited them later: that 'Alla and Vakhtang's flat had been taken by a decent man. A hero of Abkhazia'. And that the couple shouldn't go back - because the neighbours know Vakhtang and he's a good man, but just around the corner the others don't know him and because he's Georgian he could be beaten up or shot. Then there are the conversations. The first was with Deputy Prime Minister Voronov, a scientist who was considered the main representative of Abkhazian nationalism. But he has no Abkhazian roots. He explains why Abkhazia can decide only on whom it will depend, and why he does not want it to be Georgia. He tells the story of Yasochka - a rural estate in the mountains founded by his great-grandfather 120 years ago and destroyed during the war. The second - with Colonel Gunba, about the subsequent atrocities of the war, about the Russian poet who died in it, about children killing children... The third - a meeting with the actors: the Hagba family and their friend, Lavrik Akhba, already known from the previous book, who, against the president's order, joined the army and de facto formed the Abkhazian navy, consisting of a single combat cutter. There are other images - Sukhumi slowly being reborn, and books being bought by the author. The return of the former Megrelian inhabitants to Gali and Ochamchira, treated unkindly by both the Abkhazians and the Georgian state. The medieval stone towers in which the border guards hide during enemy attacks. And the commanders of these guards - childhood acquaintances placed by fate on opposite sides of the border. Officially enemies, off-screen warm friends. And then there is the reviving monastery in New Athos, with which no one knows what to do. Apparently monks are going there in search of a meaning to life, apparently the Abkhazian Orthodox Church has been running itself since the war - but still unofficially. And the monastery is owned by... well, by whom? It is definitely state property. Formally - of Tbilisi. Practically - any decision would be made by President Ardzinba. But to whom should he hand over the monastery? To the self-proclaimed Patriarch of Abkhazia? To the Patriarch of Georgia? Damned if you do, damned if you don't. Górecki manages to identify the personalities of the mysterious Poles from the video. Janusz Godawa. He is a victim of war. But where he died, how, when? The answer is still a mystery. |
- „Październik-grudzień 1995”. Dużo miejsca poświęcone opisowi podróży na Kaukaz, pociągiem. Najpierw z Łodzi do Mińska. Stamtąd – do Kijowa. Z Ukrainy do Soczi. Warunki takie, że konduktor kwituje je krótko: „Tu był burdel, jest i będzie”. A z Soczi – nie wiadomo. Granice lądowe Rosji ponoć od dawna zamknięte dla cudzoziemców, ale nie wiadomo, czy na poważnie, czy z całą masą wyjątków. Przed wyjazdem na granicę, trzeba jeszcze gdzieś przenocować, a tu nagle się okazuje, że nie ma gdzie. Bezcenną pomocą okazuje się notes z kontaktami – udaje się dodzwonić do naprawdę grubej ryby, który zgodnie z zasadą „bieda przyjaciół mojego przyjaciela jest moją biedą” błyskawicznie załatwia miejsce w hotelu. Następnego ranka na granicy – znów problem. Pogranicznicy przepuścić nie chcą.
#hive-180164
#polish
#pl-artykuly
#pl-ksiazki
#pl-podroze
#pl-blog
#books
#georgia
#abkhazia
#caucasus
#ecency
Payout: 0.000 HBD
Votes: 168
More interactions (upvote, reblog, reply) coming soon.
|
