

| Ze sterty zaległosi dziś wykopuję „Rocznik 2023”, kolejny już tom dobrze Wam znanej serii encyklopedii piłkarskiej – tym razem prezentujący, przede wszystkim, dokumentację polskich rozgrywek sezonu 2022/23 (tak, w rocznikach też mam gigantyczne zaległości). I tylko z nostalgią wspominam czasy młodzieńcze, gdy co roku z niecierpliwością wyczekiwałem na dzień wydania, biegłem do księgarni, kupowałem i przez resztę dnia pochłaniałem z wypiekami na twarzy). |
So, from the ever-growing pile of „read but not yet described” stuff, I’ve finally dug out Football Yearbook 2023 — the next volume in that well-known football encyclopedia series. This one covers the 2022/23 Polish season. Yeah, I know, my backlog with these is massive… gone are the days when I used to count down to release day, sprint to the bookstore, grab my copy, and spend the rest of the day glued to it with excitement. |
| Jak dokładnie taki rocznik wygląda – nie będę się powtarzał, pisałem o tym już kilka razy (np. tu). Tradycyjnie co roku są tabele, rozpiski meczów, kalendarium, zdjęcia, trochę o rozgrywkach międzynarodowych. Ogólnie nic, czego by się nie dało znaleźć w internecie, czasem nawet dokładniej i w lepszej jakości (tu będę ponownie marudził o olewaniu Pucharu Polski na szczeblu okręgowym, dla czego nie ma żadnego usprawiedliwienia!). Ale – co książka, to książka, zawsze się toto fajniej czyta z papieru niż z ekranu. |
If you’ve ever had one of these yearbooks in your hands (or at least read one of my descriptions, for example this one), you know the drill. Tables, match listings, schedules, photos, some notes on international competitions — all the usual stuff. Nothing you couldn’t find online nowadays, probably in better quality too (and yes, I’m once again grumbling about the lack of coverage for the regional rounds of the Polish Cup — still zero justification for that!). But hey, a book is a book. There’s something satisfying about flipping through actual pages instead of scrolling on a screen. |
| Natomiast oprócz tych wszystkich standardowych i – bądźmy szczerzy – dla osób mniej zafascynowanych futbolem monotonnych kartek, rocznik zawiera także teksty publicystyczne, nierzadko o sporej wartości, poruszające tematykę współczesnym kibicom słabiej znaną, często także trudniejszą do znalezienia w sieci (choćby dlatego, że trzeba byłoby w ogóle wiedzieć, że czegoś takiego można szukać). I na tym się skupię również tym razem. |
That said, what really makes these yearbooks worth picking up — apart from the avalanche of stats that only die-hard fans will enjoy — are the feature articles. They often dig into corners of football history that most fans never stumble upon, and you won’t easily find that kind of stuff online (if only because you’d never know to look for it). That’s where this edition shines again. |
| Zacznę od elementu będącego bardzo na styku z danymi statystycznymi – przy danych każdej z ekstraklasowych, a także awansujących do ekstraklasy drużyn przypomniano jej pierwszego gola na tym poziomie rozgrywek wraz z przedstawieniem jej autora, a także – w miarę możliwości – z historycznym zdjęciem z właściwej epoki. | Let’s start with something sitting right between stats and storytelling. For every current and newly promoted Ekstraklasa team, the editors highlight the club’s first-ever goal in the top division — naming the scorer and, where possible, adding a photo from that era. It’s a neat historical touch. |

| Drugi z tych szczególnie wartościowych fragmentów poświęcony jest słynnej węgierskiej „Złotej Jedenastce” trenera Sebesa. Po krótkim zarysowaniu jej historii – o czym faktycznie trudno już powiedzieć coś nowego ponad to, co zostało powiedziane w ciągu dekad – autor przypomina sylwetki uczestników słynnego pojedynku z Anglikami na Wembley – 11 Węgrów (ze zdjęciami piłkarzy i – jeśli takich się doczekali – ich pomników) oraz 4 spośród Anglików. |
Another fascinating piece revisits Hungary’s legendary “Golden Team” led by coach Gusztáv Sebes. The author gives a quick recap of their story — and honestly, at this point, there’s not much left to add that hasn’t been said over the years — before zooming in on that iconic 1953 clash against England at Wembley. We get profiles of the eleven Hungarians (complete with photos and, if they exist, statues) and four of the English players who faced them that day. |
| Zaraz po tym płynnie przechodzimy do innej historii z Węgier lat 50. XX wieku, tym razem jednak tragicznej. Jej bohaterami są Sándor Szücs, piłkarz węgierskiej reprezentacji (prywatnie – porucznik milicji) oraz Erzsebét Kovács, piosenkarka (prywatnie żona jednego z opiekunów klubu, w którym grał Sándor). Historia stara jak świat – wpadli sobie wzajemnie w oko, zapragnęli być ze sobą. W dzisiejszych czasach może by im się udało. Ale wtedy… wiedzieli, że na Węgrzech, pełnych agentów, nie mają szans – liczne groźby ze strony władz ich w tym upewniły. Postanowili więc uciec na Zachód, najlepiej do Włoch, gdzie mogliby wolno i szczęśliwie rozwijać swoje talenty, ciesząc się życiem. Ale pomyśleć – to jedno, zrobić – drugie. Podczas próby ucieczki byli od początku obserwowani przez służby. Zostali zatrzymani, zanim zbliżyli się do granicy. Erzsebét miała szczęście, potraktowano ją względnie łagodnie: 4 lata więzienia, potem wygnanie z kraju. Sándor, niestety, był milicjantem. Miał broń. Czyli nie uciekinier – a dezerter. A dezerterom – stryczek… |
Then the mood changes, as we move into a darker Hungarian story from the 1950s. This one’s about Sándor Szücs — a Hungarian international and police lieutenant — and Erzsébet Kovács, a singer who also happened to be the wife of one of his club officials. The story’s as old as time: they fell in love and wanted to be together. Today, they might’ve managed it. Back then, in communist Hungary crawling with informants, not a chance. Threats from above made that painfully clear. So they decided to escape west — to Italy, ideally — to live freely and chase their dreams. But dreams are one thing, and reality… another. The secret police were onto them from the start. They were caught before even reaching the border. Erzsébet got off “lightly”: four years in prison, then exile. Szücs wasn’t so lucky. Being an armed officer made him a deserter, not just an escapee. And deserters? They got the noose. |
| Ciekawe opracowanie zostało również poświęcone piłkarskiemu sprzętowi, a konkretnie koszulkom, w których na swoich najważniejszych turniejach występowała trójka gwiazd światowego formatu – Pelé, Diego Maradona oraz Johan Cruyff. Kilka ciekawostek, prawdopodobnie nieznanych szerszym kręgom miłośników futbolu – jednak czytelnicy „Rocznika” mogą swoją wiedzę poszerzyć. |
There’s also a cool feature on football kits — specifically, the shirts worn by three absolute legends: Pelé, Diego Maradona, and Johan Cruyff, during their biggest tournaments. Packed with trivia that most fans probably don’t know, it’s the kind of thing you didn’t realize you wanted to read until you do. |
| Warto zapoznać się także z tekstem poświęconym największemu dniu w piłkarskiej historii Armenii – 10 października 1973 roku, kiedy to drużyna erywańskiego Araratu, pokonując faworyzowane Dynamo Kijów sięgnęła po Puchar ZSRR. | Another highlight covers the most glorious day in the Armenian football history — October 10, 1973, when Ararat Yerevan stunned Dynamo Kyiv to win the USSR Cup. |
| W pozostałych, nieco już krótszych tekstach, autorzy przybliżają nam historie Justa Fontaine’a i jego kolegów z formacji ataku francuskiej reprezentacji na mistrzowskim turnieju 1958 roku, zmarłego w 2023 sir Bobby’ego Charltona – legendy angielskiej piłki, oraz Lucjana Brychczego i Mykyrticza (Nikity) Simonjana – ostatnich pozostałych przy życiu (w momencie wydania „Rocznika”) uczestników meczu Polski ze Związkiem Radzieckim z 1957 roku. | Shorter pieces at the end cover Just Fontaine and his French attacking teammates from the 1958 World Cup; the late Sir Bobby Charlton, who passed away in 2023; and Lucjan Brychczy and Mkrtich (Nikita) Simonyan — the last surviving players (at the time of publication) from Poland’s 1957 match against the USSR. |
| Podsumowując – pod względem statystycznym jest to ciekawe, choć nie idealne i nie bezbłędne opracowanie, które, uwzględniając współczesne możliwości informacyjne, prawdopodobnie dałoby się względnie łatwo uzupełnić i ulepszyć. I o pewne braki niezmiennie mam do autorów żal. Z drugiej strony – wartość dodaną stanowią wspomniana wyżej publicystyka oraz szata graficzna, w tym interesujące zdjęcia historyczne. I choć nie jest to już ten efekt wow z czasów przedinternetowych, gdy „Roczniki” stanowiły okno na świat piłki nożnej, to wciąż jest to książka, którą warto przeczytać i mieć – choć coraz bardziej też warto szukać ofert promocyjnych, bo cena wyjściowa coraz mniej przystaje do wartości treści zawartych w książce. Biorąc to wszystko pod uwagę, ode mnie ocena końcowa 8 na 10, przy założeniu, że interesuje cię piłka nożna, zwłaszcza współczesna polska. Ale jeśli nie, po co w ogóle miałbyś po „Rocznik” sięgać? |
All in all, statistically speaking, it’s an interesting — if not flawless — compilation. Given how easy it would be to fill in gaps with today’s data, some omissions do sting a bit. Still, the essays and visuals — including some truly great historical photos — more than make up for it. It’s not quite the “wow” experience it used to be back in the pre-internet days when yearbooks like this were a window into the world of football, but it’s still absolutely worth a read — and worth owning. Just maybe wait for a promo, because the full price doesn’t totally match the content anymore. Final verdict: 8/10 — assuming you actually like football, especially Polish football. If not… well, why would you even bother with a Yearbook in the first place? |
