Jak tu zacząć? Może po prostu najzwyczajniej w świecie. Cześć. Jestem Iga.
Szczęśliwa żona (i od niedawna mama), która porzuciła wielkopolskie równiny dla cudownego Męża. I podkarpackiej bliskości Bieszczad :D Farmaceutka. Raczej z rozsądku niż jakiegoś wielkiego powołania. Chociaż to się ciągle zmienia. O pracy jeszcze pewnie kiedyś będzie.
Lubię szyć i haftować (a jeszcze bardziej mieć na to czas). Pogrywam na gitarze. Kocham planszówki. Śpiewam altem w dominikańskim chórze i odkąd pierwszy raz usłyszałam czterogłos (będąc jego częścią) to najzwyczajniej w świecie - przepadłam! A resztę wolnych chwil spędzam na wywoływaniu zdjęć i tworzeniu albumu - sprawia mi to ogromną radość i przywołuje mnóstwo miłych wspomnień - polecam każdemu :)
Właściwie nie lubię pisać pierwszych rzeczy. Pierwszych postów, pierwszych relacji. W szkole nie lubiłam nigdy tej pierwszej strony zeszytu, która była taka przerażająco wzorcowa i staranna. Był czas podkreślić ładnie temat i nie za bardzo było gdzie zrobić ewentualny błąd i go skreślić. A kolejne to wiadomo jak wyglądały.
Dobrze mi w tym miejscu, w którym teraz jestem w życiu. Wydaje mi się, że do Podkarpacia… jakoś tak pasuję BARDZIEJ. Stąd mimo początkowej tęsknoty za domem rodzinnym, raczej szybko się zaklimatyzowałam. Na dodatek te około 2,5 roku temu umyślnie zbiegło się to z początkiem przygody zwanej małżeństwem (#najlepiej!), a wiadomo, że takie punkty zwrotne w życiu połączone z totalną zmianą środowiska są najlepszym motorem do rozwoju i wychodzenia ze strefy komfortu.
Około pół roku temu nasze życie wywróciła do góry nogami żądna spacerów i ciągłego rozśmieszania córeczka. Tak więc w codzienności zmęczenie miesza się ze śmiechem, a satysfakcja z poskładanego tygodniowego prania ze świadomością, że porządek jest tu tylko chwilowo :D
Ale lubię tą nową codzienność, dobrze mi w niej.
Idzie jesień, a właściwie już jest. To dobry czas, żeby coś pisać...
... i czytać :)
Dobrego popołudnia!