
Mała seria zdjęć, jakie wykonałem podczas pełni księżyca we wrześniu ubiegłego roku. Wyjazd miał wtedy zupełnie inny cel. W ziemię uderzyło CME (koronalny wyrzut masy słonecznej) z rozbłysku słonecznego o sile X4.54 (bardzo silny rozbłysk, siódmy najsilniejszy w trwającym aktualnie dwudziestym piątym cyklu słonecznym). Pełnia księżyca nie sprzyja obserwacji zorzy polarnej, ze względu na mocno rozświetlone przez naszego naturalnego satelitę nocne niebo. Słabe światła północy gubią się w tym blasku.
Nie zniechęciło mnie to jednak, bo mocna zorza jest w stanie przetrwać światło pełni, a na taką się zanosiło. Parametry było dobre, a okres równonocy (okolice początku wiosny i jesieni), to czas, kiedy wiatr słoneczny znacznie bardziej oddziałuje z ziemską magnetosferą powodując znacznie silniejsze i częstsze zorze. Aktualnie jesteśmy właśnie w takim okresie, co przyczyniło się do wielu obserwacji tego naturalnego fenomenu na północnym horyzoncie w Polsce w ostatnich tygodniach.
Wyruszyłem z mieszkania około pół godziny po uderzeniu CME w sondy ACE/DSCOVR, które znajdują się w punkcie L1 (Lagrange'a 1). Jest to punkt w przestrzeni pomiędzy ziemią a słońcem umożliwiający satelitą okrążanie słońca w równej linii z ziemią. Znajduje się on o 1,5 kilometra bliżej słońca od naszej planety (wikipedia.com). Oznacza to, że jeżeli coś wpłynęło na satelity umieszczone w tym miejscu, to w zależności od prędkości wiatru słonecznego, na Ziemi pojawi się to po upływie mniej więcej od 30 do 80 minut. Zatem śledzenie parametrów daje czas na przygotowanie się i dotarcie w odpowiednie miejsce na czas. Nie zawsze też zorza pojawia się od razu po uderzeniu. Znam przypadki, że konieczne było czekanie nawet kilka godzin!
Dotarłem na miejsce około 1 pierwszej w nocy. Czekałem, czekałem i się nie doczekałem. To był właśnie przypadek, kiedy na wyładowanie trzeba było długo czekać. Ja wytrzymałem do 3:30 będąc wykończony po ciężkim tygodniu.
Aby nie zmarnować tego wyjazdu wykorzystałem silne światło księżyca i zrobiłem kilka zdjęć nocnych krajobrazów skąpanych w tym blasku. Było na tyle jasno, że przy odpowiednim naświetleniu i ociepleniu balansu bieli można było uzyskać zdjęcia wyglądające jak za dnia! Nie chciałem jednak stracić nocnego efektu i nie kombinowałem z ciepłym balansem. Zdjęcia nocne, to zdjęcia nocne i ich podstawą dla mnie jest chłodna tonacja. Zapraszam do zapoznania się z tymi zdjęciami :)







Wróciłem do mieszkania około czwartej nad ranem. O 4:30 położyłem się spać. Około tej godziny pojawiła się zorza. Bardzo ładna. Widziałem zdjęcia. To zjawisko wymaga ogromu cierpliwości, ale satysfakcja z udanego polowania jest tym większa.
Dzięki za przeczytanie i zapoznanie się ze zdjęciami. Do zobaczenia wkrótce :)