O trekkingu na Kasprowy Wierch pisałem już wcześniej w tym poście. Przyszedł czas na relację z dalszej części tejże wyprawy, czyli powrót do Kuźnic jednak zupełnie inną trasą biegnącą przez kolejne ciekawe i popularne w polskich Tatrach miejsca. Zapraszam do wspólnej wędrówki.
Po odpoczynku i posileniu się na Kasprowym ruszyliśmy szlakiem czerwonym na Beskid. Jest to szczyt w Tatrach Zachodnich o wysokości 2012m n.p.m, czyli bardzo zbliżonej do Kasprowego (1987m n.p.m). Oba szczyty dzieli zaledwie 1 kilometr, a przejecie pomiędzy nimi to kwestia około 20 minut.
Kasprowy Wierch powoli zostawiamy za sobą.
Na szlaku było naprawdę sporo ludzi. Nie ma się co z resztą dziwić, bo pogoda dopisała i był weekend. Każdy chciał to wykorzystać, w końcu prawdziwa jesień była już za rogiem i pogoda w każdej chwili mogła się załamać. Wyjątkowo jednak nam to nie przeszkadzało, jedynie przy robieniu zdjęć.
Wędrowaliśmy spokojnie i cieszyliśmy się widokami a te naprawdę było co najmniej sympatyczne.
Po około dwudziestu pięciu minutach dotarliśmy na szczyt. Można szybciej, ale ja strzelam ogromną ilość zdjęć. Zwłaszcza, że robiłem też panoramy. I trochę zawsze schodzi nam więcej na szlaku przez te moją fotografię. Kiedy widzę coś pięknego, a w Tatrach gdzie nie spojrzeć jest pięknie, więc bez przerwy robię zdjęcia. No i się zawsze to wszystko przeciąga. Ale inaczej nie dam rady. Przykro mi. To jest silniejsze. Nie da się i kropka. Będąc na szczycie Beskidu, nie mogłem przestać robić zdjęć Świnicy. Z każdej perspektywy, pionowe, poziome, panoramę, szerokim, wąskim kontem. Jak się dało. Wzbudza we mnie ekscytację ten szczyt i ciągnie mnie tam niemiłosiernie. Wedle planów w przyszłym roku tam będziemy. Zobaczymy.
Ten szlak, który widać wyżej prowadzi właśnie w kierunku Świnicy i nim chcemy się nań dostać. Z tego, co się do tej pory dowiedziałem, to jest on najprostszy.
Poniżej jeszcze kilka widoków złapanych przy zejściu z Beskidu na Przełęcz Liliowe.
Po dojściu do przełęczy, kończymy naszą przygodę ze szlakiem czerwonym i zmieniamy go na zielony. Zaczynamy powrót i schodzimy do Doliny Gąsienicowej. Na trzech poniższych zdjęciach Beskid w roli głównej.
I tutaj niestety moja foto relacja się kończy. Dopadły mnie problemy z zawieszeniem. A konkretnie z prawym kolanem i lewą stopą. Schowałem aparat do plecaka i skupiłem się nad odciążaniem nóg przy pomocy kijków. Głowa też już była wykończona robieniem zdjęć. Za dużo, kreatywność wyparowała. Czasem tak mam, że po prostu przychodzi chwilowe wypalenie i się zamieniam w amatora, który nie umie robić zdjęć.
Udaliśmy się jeszcze na Czarny Staw Gąsienicowy, gdzie zjedliśmy posiłek. Niebieski szlak nań prowadzący zaczyna się nieopodal schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Później już powrót pełną parą przez Halę Gąsienicową. Do przełęczy między Kopami niebieskim szlakiem i tutaj zmieniliśmy go na żółty. Można konturować także niebieskim, oba szlaki spotykają się w Kuźnicach my jednak wybraliśmy żółty. Z niebieskiego korzystaliśmy poprzednim razem.
Po dotarciu do Kuźnic czekał nas już tylko spacer powrotny do samochodu tą samą trasą, jaką dostaliśmy się tu rano.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że miło spędziliście czas. Do zobaczenia wkrótce!
View this post on TravelFeed for the best experience.