Nie od dziś wiadomo, że to, co złe, zawsze przykuwa wzrok. Niczym ćmy lgnące do światła, kierujemy się ku ekranom, by zobaczyć wiadomości. Ciekawi nas aspekt zła – dlaczego coś się wydarzyło i z jakiego powodu. Choć udajemy zszokowanie, to w dużej mierze ciekawość zawsze wygrywa.
Lata mijają, a fascynacja złem tylko rośnie. Najlepszym tego przykładem są trendy w internecie.
Kojarzycie platformę TikTok? To właśnie tam rodzą się różne trendy, które później wchodzą do kanonu współczesnej popkultury. Tak też było w przypadku osoby, która wrzuciła scenę z filmu:
Śmieszny wyraz twarzy, który miał wyśmiać daną sytuację, ale jednocześnie pokazać: „jestem twardy”. Problem pojawia się wtedy, gdy pozna się sens całego filmu i książki, na podstawie których powstała ta scena. W umyśle głównego bohatera, Patricka Batemana, rozgrywa się brutalna rzeź. Zabija wszystkich, którzy go irytują.
Ten gif stał się tak popularny, że internauci zaczęli nazywać go „Sigma” – określeniem osoby, która ignoruje zdanie innych i ma zawsze ostatnie, miażdżące słowo. Młodzież zakochała się zarówno w obrazku, jak i w samej idei, tworząc z Patricka wręcz postać boską. Uwielbienie dla mordercy – nawet tego wyimaginowanego – tylko dlatego, że zrobił śmieszną minę, pokazuje, jak bardzo społeczeństwo fascynuje się złem. Nie liczy się przesłanie filmu – liczy się tylko mina.
Mina, która – jak się okazuje – symbolizuje coś więcej: społeczeństwo kocha zło. Zło, które tkwi w nas głęboko. I gdy tylko się ujawnia, wszyscy z zapałem śledzą w internecie każde poczynania przestępcy. Trendy bywają dziwne – powiedziałbym nawet, że są tym, co zabija sztukę na każdym kroku.
Innym przykładem jest postać Jeffreya Dahmera z serialu Netflixa. Tak jak w przypadku Patricka Batemana (granego przez Christiana Bale’a), tak i tutaj ludzie zakochali się – nie w samej historii – ale w wyglądzie, jaki nadał mordercy aktor Evan Peters. Różnica polega na tym, że Dahmer istniał naprawdę i dokonał przerażających zbrodni. A mimo to młodzi ludzie zaczęli się ubierać jak on, naśladować jego styl, zupełnie jakby był celebrytą.
Jak widać, im gorsze i bardziej wynaturzone zło, tym większym obiektem fascynacji się staje – zarówno dla młodych, jak i starszych. Miłość do zła to zjawisko absurdalne, ale coraz powszechniejsze. Wystarczy przescrollować YouTube czy Instagram, by zauważyć, że ludzie odgrywają sceny pełne przemocy, pogardy i brutalności. Takie treści zyskują ogromne zasięgi.
Warto zadać sobie pytanie: skąd to się bierze? Jak algorytmy połączyły kropki, by dać ludziom narzędzie, z którego narodziły się idiotyczne trendy? Trendy, które promują zło, nie dobro. Patrick i Dahmer (ten serialowy) mają ze sobą coś wspólnego – stali się obiektami westchnień. Patrick wręcz wszedł do słownika młodzieżowego. To pokazuje, jak młodzież odbiera bodźce dobra i zła. Granica zaciera się do tego stopnia, że ludzie są gotowi kochać to, co najgorsze – byleby zdobyć lajki.
Nie jest ważne, czy masz talent. Nie liczy się, że chcesz coś wartościowego przekazać. Liczy się tylko to, czy zrobisz odpowiedni grymas i podpiszesz go słowem „Sigma” – wtedy ludzie będą bić brawo.
Wiele trendów wiąże się również z muzyką – często bardzo seksualizowaną. Rozumiem, że nastolatkowie słuchają różnych utworów, także tych o narządach płciowych, ale niepokoi mnie, gdy ktoś nieświadomy tańczy do piosenki i nie wie, o czym ona naprawdę jest. Społeczeństwo kocha zło – i z tym ciężko się już dziś spierać.
Każdy z nas przynajmniej raz kliknął w wiadomość o przestępstwie – z ciekawości. I to nie szokuje. Szokuje raczej to, że ludzie zaczęli kochać zło. Filmowe, internetowe, pozornie nieszkodliwe. Tworzą z niego laurki, estetyzują, gloryfikują.
Większość tych, którzy naśladują Patricka z American Psycho, nie ma nawet 17 lat i nie zdaje sobie sprawy, co ten bohater przeżywał i jakie zbrodnie popełniał. A tymczasem każdy kolejny trend wyrasta jak grzyby po deszczu. Najpierw kilka osób powtórzy daną scenę, później reszta, jak owce na rzeź, zaczyna kopiować – nawet jeśli oznacza to ponowne uwielbienie dla zła.
Na koniec nachodzi mnie pewna refleksja: co by było, gdyby ludzie nie mogli zarabiać na social mediach? Jak wyglądałoby ich życie? Czy nadal wielbiliby morderców – nawet tych fikcyjnych?
Dziękuję za przeczytanie.