
Czas się kurczy. Gdzieś ktoś mi go podbiera. Parapetówka za nami. Kolejna rata do przodu. Kolejny mebel w domu. W końcu możemy nazwać salon salonem. Bardzo powoli robi się jak w domu. Chociaż jeszcze mamy stare żyrandole albo świecące golizną żarówki. Oddajemy i sprzedajemy kolejne rzeczy. Dostajemy i kupujemy nowe. Zasiałam rząd słoneczników w ogródku. Powoli. Uparcie. Do przodu.