
Przywiozłam z Azji suszonego tamaryndowca. W środku miał pestki twarde jak kamień. Najpierw je moczyłam w wodzie kilka dni a potem wsadziłam do ziemi.

Lubię obserwować jak z nasion coś kiełkuje.

To ostatnie zdjęcie to stan na dziś.
I pojawił się sie nowy kolega. Albo koleżanka.

Zobaczymy co z tego wyrośnie.