Pogoda juz dzisiaj mocno jesienna. Wybrałem sie do fryzjera. Na rowerze. Szczerze żałuje. Dolało, dopizgało.
Przeprowadzka nabiera rozpędu. Jutro przewozimy meble i inne co większe graty busem. Powinno się udać przewieźć większość rzeczy i zostaną już tylko jakieś pierdoły na początek nowego tygodnia. We wtorek oddajemy klucze i adios Bielsko-Biała (nie tak permanentnie, bo wciąż będę tutaj pracował). Chyba nie będę tęsknił. Pierwszy raz nie czuję nic specjalnego przy przeprowadzce i opuszczaniu jakiegoś miejsca, a było ich juz kilka. Zawsze był jakiś tam smutek, że to już koniec i coś nieodwracalnie się zmienia. Teraz tego nie mam. Cieszę się wręcz, że ten etap dobiega końca.
Cztery pierwsze godziny w pracy to walka na śmierć i życie z maszyną, żeby w ogóle dało się cokolwiek wyprodukować. Teraz już jest spokojnie i dużo luzu. Od jutra weekend a w sobotę będzie weselicho, że hej! Będzie zabawa, będzie się działo.
Mały ciekawy update: tuż obok mojej rodzinnej miejscowości zaobserwowano dzisiaj niedźwiedzia blisko centrum Gilowic, obok Żywca. Wiedziałem, że w Beskidzie Małym są jakieś osobniki, ale to pierwsza taka obserwacja o niedźwiedziu wśród zabudowań jaka do mnie trafiła. Wiem też o wilkach w tych terenach i tu już była obserwacja we wsi, z której pochodzę. Coraz bezpieczniej czują się wśród nas drapiezniki, albo też nie mają już wyjścia przez ciągłe zmniejszanie ich naturalnych siedlisk.