Wczorajszy dzień zleciał głównie na wizycie w Żywcu. Najpierw galeria Lider i Targówek. Obeszliśmy sklepy kupując kilka rzeczy w tym jakieś ubrania. Musiałem w końcu kupić jakieś dżinsy bo stare się zużyły, a na nowe, które by mi odpowiadały nie mogłem długo trafić. Okazało się, że wystarczyło zwiększyć planowany budżet na ten zakup do 300 zł z założonych wcześniej 150. Zbyt duże wymagania co do jakości tych spodni żeby kupić odpowiednie za marne grosze.
Dwie godziny zajęło nam załatwianie przeniesienia numeru z T-Mobile do Plusa. U mnie w pracy z zasiegiem z T był ogromny problem, a żona nie mogła korzystać z internetu w roamingu mimo wszelkich starań. Dlatego taka decyzja. Okazało się jednak, że to nie takie proste i przez pewne komplikacje musieliśmy złożyć miesięczne wypowiedzenie w T i dopiero po tym czasie możemy przenieść numery do Plusa.
Po zakupach w galerii poszliśmy na rynek w Żywcu na kawę do Kantoru Wina i Sztuki. 




Ja wypiłem flat white a żona matche. Bardzo nam smakowały. Do tego ciasta snikers, które były dobre, ale zbyt mocno zamulające. Taki jeden kawałek wystarczyłby dla dwojga.

Następnie udaliśmy się do Kauflandu na małe zakupy spożywcze. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się pod Grojcem i weszliśmy na krótki spacer po Parku Żywieckim. Zbliża się końcówka października, a to dopiero był nasz pierwszy jesienny spacer. Tragedia jest z pogodą w tym roku.




Przeszliśmy też przez umiejscowione w parku Mini Zoo, gdzie można spotkać kilka gatunków zwierząt jak Daniele czy przeróżne ptactwo. Głownie typowo domowe okazy.







Mają tam rzadko spotykany okaz Daniela - białego Daniela. Byłem trochę w szoku. Słyszałem kiedyś o takich, ale pierwszy raz widziałem na własne oczy.
Z parku już prosto do domu. Po obiedzie dokończyłem post na @kadr-pokaze i tyle było z dnia. Półtorej godziny drzemki przed pierwszą nocką, kolacja i do roboty. Nocka zleciała szybko, ale dość nerwowo, bo maszyna mimo, że szła dość przyzwoicie to co chwilę coś tam dziubała na nerwach. Jakieś kolizje, źle pobierała materiał, wymiar ni stąd ni z owąd zaczynał skakać... Udało się zrobić normę mimo to.
Po nocce spałem całe pięć godzin. Nie narzekam, jeszcze tylko dzisiaj i zaczynam urlop. W czwartek lecimy do Włoch. Najpierw do Bolonii, później Wenecja i na końcu Werona, skąd mamy samolot powrotny.
Mam pierwszy Hive kryzys. Założyłem trzy konta i zastanawiam się po co, skoro nie mam czasu zająć się jednym konkretnie. Straciłem pomysł, robię wszystko trochę na siłę i chwilowo nie mam przyjemności z tego. Jak się w coś wkręcę za mocno tak ogólnie, to zaczynam kombinować, wymyślać różne pierdoły i niepotrzebnie komplikować sobie życie. Trzeba to jakoś ogarnąć, przystopować i przestać kombinować. Ostatnie trudne wydarzenia też pewnie miały wpływ na ten kryzys.