Dzisiaj krótkie streszczenie z ostatnich kilku dni.
1 listopada chcieliśmy najpierw odwiedzić wszystkie cmentarze, a później udać się do mojego rodzinnego domu z wizytą. Astra odmówiła posłuszeństwa… Nie chciała odpalić. Kiedy ostatni raz ktoś nią jechał wskaźnik paliwa pokazywał więcej niż 1/4 baku. Wcale tyle paliwa nie było. Oszukał nas. Brat przybył z odsieczą i dziesięcioma litrami paliwa w karnistrach. Problem rozwiązany. Zmieniliśmy plany i najpierw odwiedziliśmy rodzinkę, a dopiero po 19 ruszyliśmy na cmentarze.
2 listopada wybraliśmy się w końcu na Lachów Groń. Z domu mamy na ten mierzący 1045 metrów szczyt około 1,5 godziny pieszo. Zaskoczyły nas widoki, które są tam naprawdę bardzo ładne.





Wczoraj większość dnia zleciało na pracach kanalizacyjnych. Udało się zamknąć temat i wyglada, że jesteśmy przygotowani na kolejną kontrolę kanalizacji.
Dzisiaj miał być kominiarz. Nie będzie go. Chyba poszukam innego. Dowiedziałem się, że ten konkretny często bez wcześniejszego uprzedzenia potrafi przekładać termin kilka razy, a w domu rzadko ktoś jest w godzinach jego pracy i nikt nie ma zamiaru brać co chwilę urlopu i czekać aż w końcu się zjawi. Kończy się mój urlop i dzisiejszej nocy czeka mnie pierwsza nocka, więc ten dzień raczej spędzę na spokojnie.