A Family Day Before Returning to Work
Today I reached a little over 13,000 steps – and that’s without any planned walk, as the day was more about shopping, family time, and lots of conversations.
In the morning, I went with my mom to the local market – and it turned out to be a great idea. I managed to find a pair of sandals, a summer set (blouse + trousers), a striped short-sleeve shirt, and beautiful Hawaiian-colored trousers that look just like a skirt. Real treasures!
After a few hours of browsing through the stalls, we returned to the allotment, where my aunt joined us with her kids. There was plenty of laughter, chatting, and that typical “garden relaxation.” After lunch, we kept talking and suddenly the whole day had passed – and only now do I feel how much energy shopping, meeting, and emotions took out of me.
From tomorrow, the break is over – I’m back to work. For the next two weeks, I will still be working with Mrs. B., and starting from September I’ll officially move to my new position. Tomorrow I will also meet Paulina, who will take over my current role. Marta already met her before my vacation and says she seems great. I’m usually an open person, so I hope we’ll get along easily. Keep your fingers crossed!
Even though today didn’t include any big workouts or long distances, I’m glad I spent it with my family. Now it’s time for some rest – because even though it was a relaxed day, I’m exhausted. Maybe it’s the sudden drop in temperature, or maybe just the mix of excitement and a little stress before going back to work.
Activity Summary:
🚶♀️ Steps: 13k+
🛍️ Shopping: done!
👨👩👧👦 Family time: priceless
💪 Workout: none – but lots of movement and smiles
Rodzinny dzień przed powrotem do pracy
Dziś na liczniku trochę ponad 13 tysięcy kroków – i to bez żadnego planowanego marszu, bo dzień upłynął raczej pod znakiem zakupów, spotkań i rodzinnych pogaduszek.
Z samego rana wybrałam się z mamą na targowisko – i to była świetna decyzja. Udało mi się upolować parę sandałków, letni komplet (bluzka + spodnie), koszulę w paski z krótkim rękawem i piękne spodnie w kolorze hawaian, które wyglądają jak spódnica. Same perełki!
Po kilku godzinach łażenia między stoiskami wróciłyśmy na działkę, gdzie dołączyła do nas moja ciocia z dziećmi. Było sporo śmiechu, rozmów i typowego „działkowego luzu”. Obiad, trochę dalszych pogaduszek i nagle dzień minął – a ja dopiero teraz czuję, jak mocno dał o sobie znać ten miks zakupów, spotkań i emocji.
Od jutra koniec laby – wracam do pracy. Przez najbliższe dwa tygodnie będę jeszcze współpracować z Panią B., a od września czeka mnie już nowe stanowisko. Jutro poznam także Paulinę, która zajmie moje dotychczasowe miejsce. Marta miała okazję spotkać ją jeszcze przed moim urlopem i mówi, że zapowiada się dobrze. Ja jestem raczej otwartą osobą, więc liczę, że szybko złapiemy wspólny język. Trzymajcie kciuki!
Mimo że dziś nie było większych ćwiczeń ani długich dystansów, cieszę się, że ten dzień spędziłam w rodzinnym gronie. Teraz już pora na sen – bo choć był to dzień na luzie, zmęczenie mnie dogoniło. Może to przez spadek temperatury, a może po prostu przez lekki stres i ekscytację przed powrotem do codzienności.
Podsumowanie aktywności:
🚶♀️ Kroki: 13k+
🛍️ Zakupy: zaliczone!
👨👩👧👦 Rodzinny czas: na medal
💪 Ćwiczenia: brak – ale za to dużo ruchu i uśmiechu
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io