Jak social media niszczą dziecięce marzenia?

@rolsonpatison · 2025-07-30 17:20 · polish

Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. To co, kiedyś było trudne do zdobycia, dziś jest na wyciągnięcie ręki. W latach 90. PlayStation było synonimem luksusu, a Playstation 2 kosztowała jakieś 3 średne krajowe. Ale nawet posiadając ten sprzęt, woleliśmy spędzać czas na dworze (czy polu, w zależności od regionu).

Sony nie potrzebowało TikToka do promocji swojej konsoli, a mimo to stała się ona ikoną popkultury. Dlaczego? Bo wypuścili świetny produkt. Tandeta sprzedawała się jedynie na festynach, odpustach i bazarach. I była warta swojej ceny. Dzisiaj mało warty produkt (by nie powiedzieć – gówno w papierku) możecie kupić za duże pieniądze. Marketing stał się banalnie prosty i do bólu skuteczny. Zwyczajna zabawka może stać się obiektem podążania, a gdy tylko jest droga – wyznacznikiem wysokich standardów wśród dzieci i młodzieży. Mowa tu o misiach Labubu, które zrobiły furorę. Wystarczył produkt i TikTok, a maszyna ruszyła. Pikanterii dodaje fakt, że w każdym opakowaniu może być maskotka w innym kolorze. Mamy więć standardowe i rzadkie Labubu. W ten spoosób producent zachęca do zakupu kota w worku. To jednak podchodzi pod hazard, gdyż rzadkiego miśka można sprzedać drożej. Taki zabieg stosują wielu producenci gier komputerowych, gdzie użytkownicy kupują wirtualne skrzynki, nie znając ich zawartości. Gdy trafi się coś słabego, gracze często wydają kolejne pieniądze. Cena Labubu wynosi ok. 300 zł, a limitowane wersje po otwarciu kosztują znacznie więcej. Koszt produkcji zapewne jest mikroskopijny w porównaniu z ceną sklepową. Jednak popularność tego bezużytecznego pluszaka napędza sprzedaż i pożądanie wśród dzieci. Żeby chociaż miał on wartość edukacyjną, uczył języka, cokolwiek... Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. ![6_af373818-44bf-4632-badd-eacd954c5d16_2048x2048.png](https://images.hive.blog/DQmdcHj4UjpSMKnVaX5UX51Sj9yttUyi1ER6RigW9KYv3H1/6_af373818-44bf-4632-badd-eacd954c5d16_2048x2048.png) *sneakerman.store* Wyobraźcie sobie, że dzieci liczą zęby misiów, należących do rówieśników. Tylko po to, aby sprawdzić oryginalność. Dochodzi do sytuacji, w których dziecko chcąc przynależeć do jakiejś grupy posiada tańszego miśka, lecz od razu jest wykluczone. Oczywiście mowa tu o patologicznych zachowaniach, które zdarzają się rzadziej wśród dzieci grzecznych. Jednak to pokazuje, jak bardzo reklama niszczy umysły. Mało tego, natknąłem się na flm (dorosłej osoby!), która pokazuje, jak rozpoznać oryginalnego miśka. Gdy ja chodziłem do szkoły, popularne były czapki NBA. Potrafiliśmy sprawdzić, czy jest oryginalna, ale nikt nikogo przez ten pryzmat nie oceniał. Może dlatego, że prawie nikt oficjalnie licencjonowanego ubioru nie posiadał. A te za kilkanaście złotych z targu też były fajne i łatwo dostępne. ![il_794xN.6147672877_g35g.jpg](https://images.hive.blog/DQme24FEbasLPCX639AM5JehWqhg5hvAqu5sQvPWt7JTDW8/il_794xN.6147672877_g35g.jpg) *https://www.etsy.com/pl/listing/1742054136/czapka-typu-snapback-z-lat-90-chicago* Taką miałem :) Przez te social media uświadamiam sobie, jak wielkie wyzwanie czeka mnie, jako rodzica. Syn pójdzie do szkoły dopiero za 5,5 roku, lecz destrukcyjna rola TikToka czy Instagrama rośnie. Oczywiście, że na tym śmietniku nie brakuje wartościowych treści, lecz to te niewartościowe zbijają milionowe wyświetlenia. Ot, głupota sprzedaje się najlepiej.

#polish #blog #pl-emocjonalnie #ocd #creativecoin #proofofbrain
Payout: 0.000 HBD
Votes: 61
More interactions (upvote, reblog, reply) coming soon.