Tak, człowiek ma warstwy.
Jak Shrek.
Lub Drzewo.
Albo może bardziej: jak Ściana w starym budynku - podczas swojego długiego żywota wielokrotnie odnawiana, przemalowywana, pokrywana kolejnymi kolorami.
Te warstwy niekoniecznie muszą być wzrastające (dominujące), ale po prostu kolejne, równoważne.
Każda warstwa zaistniała w odpowiednim czasie i była odpowiedzią na jakąś życiową potrzebę.
Podobnie każda warstwa w człowieku też skądś się wzięła.
Nic się nie dzieje bez przyczyny.
Jesteśmy tak odrębni, tak różni od siebie, a jednocześnie tak do siebie podobni.
Niby każdy tak inny, wyjątkowy, a czasem "podobieństwo" do innego człowieka robi na nas tak ogromne wrażenie, że aż nas zatyka 💜.
Czy mieliście okazję doświadczyć z kimś takiego syjamskiego sposobu postrzegania rzeczywistości?
Człowiek bywa skomplikowany i ma warstwy.
Jak można mając depresję, równocześnie nie tracić poczucia humoru?
Jak mając poważne tytuły przed nazwiskiem, jednocześnie nie czuć żenady wygłupiając się i turlając z górki ze swoim szczęśliwym psem?
Jak będąc klasowym błaznem, można równocześnie wygrywać chemiczne olimpiady na światowym poziomie?
Jak, mając ukształtowany, zdrowy i bezkompromisowy światopogląd - można umieć śmiać się z chorych, patologicznych memów?
Jak mając sztywność religijną, można dostrzegać absurdalność i komizm niektórych sytuacji?
Jak człowiek chronicznie chory na Smutek, może w mroczny, mglisty dzień tak się roześmiać, że aż się popluje i zachrumka?
Ano może.
A jeśli właśnie TO świadczy o braku takiej ciasnoty?
I o dystansie?
I dojrzałości?
Bo dojrzałość Nie jest zdziwiona, pruderyjna i ścierpnięta.
Wiele już widziała i wiele rozumie.
Ma dystans i szerszy osąd rzeczy.
"Nie znałem Cię z tej strony."
Niekiedy słysząc taką opinię możemy nie być pewni - czy komuś właśnie zaimponowaliśmy, czy kogoś zawiedliśmy 😃.
Może zaskoczyliśmy.
I dobrze.
Bo człowiek powinien się rozwijać.
Więc powoli łamie schematy, nawet te własne, i powoli rozszerza horyzonty.
Dopuszcza też czyjeś racje.
Ale też przestaje się mieścić w jakimś schemacie - szufladce, do której ktoś już go zaklasyfikował.
A przecież wcale to nie znaczy, że szufladka, do której ktoś nas włożył, nas w rzeczywistości definiuje.
Może po części definiować! Ale też jednocześnie może być już szufladką niewystarczającą.
Ludzie lubią kategoryzować, upraszczać, bo tak jest im łatwiej żyć.
Czasem dla świętego spokoju zgadzamy się z jakim osądem nas samych.
Bo może i Nie jest mylny, ale gdzieś tam w środku nas wiemy, że nie jest też kompletny.
Bo mamy więcej warstw, więcej odcieni i więcej kategorii do których moglibyśmy pasować.
Nie ma łatwo.
Zawsze pomyślmy sobie to samo o innych. Że kategoria do której kogoś przypisujemy wcale niekoniecznie go w całości definiuje.
Na marginesie:
Im bardziej wielowymiarowy jest człowiek, tym bardziej ciekawy jest dla innych.
Nieoczywisty, nieprzewidywalny, zaskakujący, intrygujący.
Mający głębsze dno.
Czasami dorastając w jakimś domu, rośniemy w schemacie nam narzuconym, czy zasugerowanym.
Niekiedy wrośnie nam on w skórę, zostaje zakorzeniony, zinternalizowany i staje się także częścią nas.
Robi to z nami Dom, Rodzina, Kultura, Religia, Historia czy Szkoła - żeby wymienić te najbardziej oczywiste i niekwestionowane.
Ale czasem czujemy, że to jeszcze nie wszystko.
Zaczynamy dojrzewać, rozwijać się na własnych warunkach i na nowo układać sobie świat. Już po swojemu.
Człowiek bywa skomplikowany i ma różne warstwy.
I ja tez czasem sama jestem zaskoczona, jak wiele odcieni mieści się we mnie samej.
Czasem jestem poetą, a czasem cynikiem i prześmiewcą.
Czasem aktywistą, a czasem płaczką.
Niekiedy kreatywnym przenikliwym artystą, a chwilę później- tępym, zakutym ciołkiem.
Czasem jestem miłą, romantyczną dziewczyną, a czasem wkurzoną Osą, która potrafi szpetnie zakląć pod nosem (jak marynarz).
Niekiedy jestem oazą spokoju, a innym razem piorunem kulistym, nabuzowaną skrzącą się instalacją elektryczną.
I lepiej nie podchodź.
Niekiedy dopada mnie mężny i waleczny trzepot serca, a niekiedy zapadam się w stalowej klatce bezsilności.
Czasem jestem ciałem, namiętnością i skórą, a czasem otwartą raną duszy i duchowym bólem.
Niekiedy śmiertelną powagą - godną lepszej sprawy.
Czasem absurdem i szaleństwem.
Niekiedy jestem „rechotem monotonnej żaby nad stawem”,
a innym razem NIKIM, kto wie - ten wie.
Tak, to nadal ja, w wielu kolorach mojej osobowości. A nie tylko w tym jednym, w którym chcesz mnie widzieć.
https://www.youtube.com/watch?v=uGUAqZigvOM
Czasem człowiek jest też rozczarowaniem samego siebie.
Niekiedy czarnym śmiechem w środku dusznego dnia, czasem zamyśleniem nad totalnym bezsensem egzystencji.
Niekiedy człowiek jest żywym strzępkiem rozpaczy, smutkiem nad rozpadającym się światem, a czasem Nadzieją o mocy Uranu.
Niekiedy jest chodzącym empatycznym żalem nad pokrzywdzonymi, a czasem buntowniczym, awanturującym się bojownikiem.
Czasem prężnym, zwartym i skutecznym organizatorem przestrzeni, a czasem rozlazłym romantykiem wzdychającym nad losem biedronki.
Niekiedy Kimś tryskającym energią, mającym milion nowych pomysłów na siebie, a innym razem dygoczącym w kącie pokoju zastygłym skrzepem.
Niekiedy zbuntowaną nastolatką, wiecznie wpadającą w kłopoty Smarkatą, a czasem troskliwą Staruszką karmiącą w parku wiewiórki.
Czasem sarkastycznym chichotem nad absurdem świata.
Bo nic innego nie pozostaje.
Kiedyś, będąc w tak koszmarnej, czarnej ~~dupie~~ dziurze, dostałam z pewnego powodu - takiego napadu histerycznego śmiechu, że przez dłuższy czas nie mogłam się uspokoić.
Człowiek bywa dziwny i ma warstwy.
I wszystkie te warstwy żyją w człowieku razem, wspólnie i równolegle. Czasem warstwy te trwają w zgodzie, a czasem w konflikcie.
Ale są.
Ukształtowały się na skutek doświadczeń i stanowią o tym - kim jesteśmy jako całość.
A przy tym wszystkim - potrafimy być spójni.
Przedziwne.
ALANIS MORISSETTE - "ONE"
https://www.youtube.com/watch?v=XmC-50LgDAY&list=RDMM7lvMNLhJrb0&index=4
Jestem największą hipokrytką
Byłam niezaprzeczalnie zazdrosna
Byłam głośna i pretensjonalna.
Byłam całkowicie zagrożona.
Dostałam cukierka na własną korzyść.
Seksowny, monotonny kapitalista.
Broń Boże żebym była krytykowana.
Broń Boże żebym była ignorowana.Nadużyłam mojej mocy, wybacz mi.
Uważa się, że zasadniczo wszyscy jesteśmy jedyni w swoim rodzaju.
Jedyni, jedyni, jedyni...Byłam poza zasięgiem i separatystyczna.
Broń Boże abym była przeciętna (cokolwiek przeciętność oznacza)
Zrekompensowałam się za moje dni bezsilności
Nadużyłam mojej tak zwanej mocy, wybacz mi.
Uważa się, że zasadniczo wszyscy jesteśmy jedyni w swoim rodzaju.
Jedyni, jedyni, jedyni...Czy właśnie nazwałeś ją zachwycającą?
Oczywiście nie możemy być obie zachwycające!
I porzucam mój ciężko zarobiony status jak bajeczny cud natury.
Nadużyłam mojej mocy, wybacz mi.Uważa się, że zasadniczo wszyscy jesteśmy jedyni
Jedyni, jedyni, jedyni...
To zawsze wyglądało dobrze na papierze.
Brzmiało dobrze w teorii.
I tak Czas Cię osądzi i zweryfikuje.
To Twoje codzienne wybory i Twój styl życia najlepiej udowadniają, co tak naprawdę cenisz.
…
"Dystans i poczucie humoru, bo wszyscy zginiemy!",
jak mawiał poeta.
I tak wszyscy zginiemy.
🖤
Obrazki:
pixabay
PS:
..nie wiem co to ma wspólnego z Sarmatią, ale chciałam coś napisać w tym tagu, a kto Amebie zabroni..