Ludzki problem

@hallmann · 2025-09-05 02:10 · polish

IMG_6675-crop.JPG

Prowadzenie miejsc takich jak Królestwo Bez Kresu niesie ze sobą różne ryzyka. Największe z nich jest oczywiście związane z finansowaniem. Drugie z zarządzaniem. W przypadku KBK oba ryzyka udało się mocno ograniczyć dzięki blockchainowi i tokenizacji. Znaczący jest tu fakt, że głos uzależniony jest od wkładu. I to całkiem dobrze działa. Nie rozwiązuje jednak problemu przyciągania przez takie miejsca... dziwnych ludzi.

Oczywiście dziwni ludzie dziwnym ludziom nie równi. Są bardzo różne typy i każdy przypadek jest odmienny. Raz będzie to gość od głagolicy, innym razem stary nacjonalista wciskający mi "Szczerbce" z lat 90-tych i podręczniki do nauki ukraińskiego (sic!), jeszcze innym razem Romowie z Algierii obwieszeni złotymi łańcuchami. Zwykle jednak są to pojedyncze epizody i wizyty takie nie stanowią żadnego problemu dla funkcjonowania Królestwa.

Problem zaczyna się, gdy pewien specyficzny typ krindżowych ludzi upodoba sobie KBK i zaczyna bywać coraz częściej. Mieliśmy taki problem w Rzeszowie. Nazwijmy go Panem Dwanaście Groszy. Dlaczego akurat tak? Pamiętam jak przyszedł po raz pierwszy z wielkim, czerwonym plecakiem turystycznym. Opowiedziałem mu o KBK. Posłuchał, wypił herbatę, pokręcił się. Wychodząc rzekł "Super miejsce! Muszę was wesprzeć!" i wrzucił do skarbonki monety. Przed końcem dyżuru ją otworzyłem. Na dnie było... 12 groszy. Zwykle nie wrzucał nic. W przypływie hojności kiedyś zdarzyło mu się ofiarować złotówkę.

Problem z Panem Dwanaście Groszy był taki, że było go pełno w mieście. To taki typ, który nic innego nie robił tylko chodził na wszystkie darmowe imprezy. No i na tych imprezach napotkanym ludziom opowiadał o "darmowej herbaciarni" na Piłsudskiego. Była to jego misja i uważał, że wyświadcza nam tym wielką przysługę. Nikt normalny oczywiście nie przychodził, bo jego rekomendacja była antyreklamą. Pojawiało się za to całe spektrum krindżowych osobników. Ale Pan Dwanaście Groszy był chyba najgorszy. Bo wracał. Dosiadał się do ludzi bez pytania, wchodził im w zdanie i skazywał ich na swoją żenującą obecność. Przy czym żadne aluzje i sygnały nie docierały do niego. Był na nie całkowicie odporny. Ignorowanie czy nie odpowiadanie nic nie dawało, bo Pan Dwanaście Groszy żył w swoim świecie. Społeczność rzeszowskiego KBK miała go dość, ale nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Oczywiście można było mu powiedzieć wprost, by sobie poszedł i nigdy nie wracał, ale nikt nie chciał robić kwasów. Bycie niemiłym przychodziło nam z trudem, a i to za bardzo nie działało. Niestety jest to jeden z największych mankamentów pełnej otwartości, że trudno pozbyć się upierdliwych osobników. No bo niby jak to zrobić?

Problem udało się rozwiązać dopiero po kilku miesiącach dzieląc KBK na dwie części i wprowadzając paszporty. Wniosek paszportowy Pana Dwanaście Groszy został odrzucony z następującym uzasadnieniem:

Namiestnik Królestwa Bez Kresu podjął decyzję o ODRZUCENIU wniosku paszportowego przedłożonego przez A* H**. Decyzję poprzedziły społeczne konsultacje, z których wynika, że Wnioskodawca upowszechniał nieprawdziwe informacje jakoby KBK było lokalem z darmową herbatą, sam też tak traktując to miejsce. Należy tu zaznaczyć, że brak cennika nie oznacza wcale, że herbaty są za darmo lub za półdarmo. Co więcej, Wnioskodawca spożywał alkohol na obszarze Królestwa Bez Kresu, łamiąc tym samym obowiązujące prawo.

W odpowiedzi przyszedł mail:

W porządku. W związku z odmową otrzymania wsparcia, które zaoferowałem Królestwu Bez Kresu, KBK go nie otrzyma. Gdyby KBK było na prawdę w potrzebie to nie pogardzilibyście żadną formą wsparcia. Wystarczyło trochę dobrych chęci czy dialogu a na pewno byśmy się dogadali. Ale jak nie to nie, poświęcę swój czas na wsparcie kogoś kto bardziej potrafi docenić chęć pomocy czy współpracy.

Obraził się i przestał przychodzić. Cóż, on naprawdę był święcie przekonany o tym, że wszyscy pragnęli jego towarzystwa a jego inicjatywy (zawsze wyjątkowo pokręcone pomysły) są genialne.

Niestety nie było to rozwiązanie trwałe, bo po jakimś czasie Pan Dwanaście Groszy wrócił jakby nigdy nic, ze swoim tradycyjnym "no hej". Problem zniknął raz na zawsze dopiero wraz z zamknięciem rzeszowskiego KBK. Przynajmniej ten jeden konkretny.

Niestety nie jest to odosobniony przykład. Ryzyko pojawiania się takich ludzi to chyba najsłabsze ogniwo koncepcji otwartej enklawy. Problem przyrównać można do nieodwzajemnionej miłości. Ktoś naprawdę w swoim wewnętrznym przekonaniu chce dobrze, ale efekty są zupełnie odwrotne. Różnica jest tylko w skali. W przypadku pechowego zakochania jest to zwykle sytuacja 1 na 1. Z kolei w miejscach takich jak KBK musi się z tym borykać społeczność. Nawet jeśli nie cała, to duża jej część.

  • Co więc powinno być ważniejsze - prawo jednostki czy komfort większości?
  • Czy w imię dbania o interes otwartej enklawy (w tym jej przetrwanie) powinno się wykluczyć kogoś tylko dlatego, że jest irytujący?
  • Czy można skutecznie wytłumaczyć osobie żyjącej w swoim wyimaginowanym świecie, że swoją obecnością tak naprawdę szkodzi inicjatywie, której chce pomóc?

Dobre pytania na Practical Philosophy Club...

KBK można wspierać:

1) przelewając dowolną kwotę na konto bankowe: Fundacja Tradycji Miast i Wsi, 16 1090 1740 0000 0001 2088 2593 (Santander), tytuł: "dar na cele statutowe KBK"

2) wpłacając darowiznę poprzez zrzutkę

3) przesyłając tokeny HBD na konto @fundacja (zasilają one Fundusz Rozwojowy KBK)

#polish #pl-kbk #photography #proofofbrain #hive
Payout: 9.084 HBD
Votes: 191
More interactions (upvote, reblog, reply) coming soon.